A blog about 80s Dutch fashion doll Fleur in English and Polish. Blog o holenderskiej lalce z lat 80 Fleur po angielsku i po polsku.
I’m pleased to present my Doll Advertiser article about Fleur – scanned version in English, followed by a text version in Polish. I’m an admirer of the magazine, so I asked Judy Bebber, the editor, to allow me to write something for her, and I was very glad when she agreed. To ensure everything I know is correct I contacted Mr Wim Remken himself, who checked the story and indeed verified that the details are correct. It was wonderful to speak to the man who created Fleur – he even admitted he’s surprised and pleased how popular and collectable Fleur is today.
Z wielką radością przedstawiam Wam mój artykuł o Fleur napisany dla czasopisma Doll Advertiser – poniżej skanowana wersja angielska i tekst po polsku. Jestem fanką tej publikacji, więc zapytałam redaktor naczelną Judy Bebber czy mogłabym coś dla niej napisać, na co się zgodziła, ku mojej radości. Aby sprawdzić czy wszystko co napisałam jest prawdą, skontaktowałam się z samym panem Wim Remkenem, który przeczytał artykuł i potwierdził, że tak właśnie było. Korespondencja z nim była dla mnie wspaniałym przeżyciem, bo to właśnie on stworzył Fleur – przyznał się nawet, że jest mile zaskoczony tym że Fleur jest nadal popularna i kolekcjonowana.
This article is my intellectual property – please do not copy it without my permission. Artykuł jest moją własnością intelektualną – proszę o nie kopiowanie go bez mojej zgody.
Polish version. Wersja polska:
Niektóre lalki stworzone są tylko dla zysku – inne mają historię, dzięki której wyróżniają się wśród innych. Fleur jest właśnie taką lalką. Chociaż produkowana była tylko przez 10 lat, ma za sobą wielki sukces i wielu pamięta ją do dzisiaj.
Lata 80. wspominane są przez wielu jako złote lata na rynku zabawek. To nie tylko, według wielu, najlepsza dekada Barbie, ale też innych. Dzisiaj wiele z nich już nie istnieje – a inne sprzedają się na eBayu za bajeczne sumy, płynąc na fali nostalgii. Fleur jest właśnie jedną z tych drugich.
Pod koniec lat 70. brytyjska firma Pedigree dała holenderskiej firmie Otto Simon licencję na sprzedaż ich lalki Sindy w Holandii – którą następnie odebrali. Pracownicy Otto Simon nie chcieli zrezygnować z produkcji lalek – Fleur powstała jako rezultat ich gniewu i rozczarowania. Projekt tej nowej lalki powstał niemal z dnia na dzień – nowy mold i nowa osobowość. Projektanci zdecydowali się nie powielać splendoru Barbie, tworząc za to lalkę-Europejkę, w zamierzeniu będącą niejako kuzynką Sindy. Fleur wyglądała niewinnie, aby podobać się mamusiom. Była artykułowana tak samo jak Barbie, ale bez jej seksapilu. Najważniejsze było to, że mogła nosić ubranka Barbie, oprócz butów. Zdecydowano też nie angażować sławnych projektantów mody, a w zamian Wim Remken (główny projektant) i jego współpracownicy użyli ówczesnych holenderskich czasopism dla kobiet jako inspiracji dla jej ubranek – są one więc prawdziwym odzwierciedleniem tego co kobiety nosiły w tamtych czasach. Wim Remken osobiście nazorował produkcję w Hong Kongu i decydował o wszystkim – fryzurach, makijażu i ubrankach. I tak, w 1978 roku, Fleur pojawiła się na rynku zabawek.
Fleur od razu była wielkim i trwałym sukcesem, nawet jeżeli jej wygląd w pierwszej inkarnacji był nieco osobliwy. Miała słodką twarz z lekkim uśmiechem, niebieskimi oczami i włosami w trzech kolorach do wyboru, ale jej ciałko miało dziwne proporcje, z malutkimi rękami, spiczastym biustem i nienaturalnie długimi nogami. Ubrana wyglądała świetnie, rozebrana – już nie.
Pierwsi kupujący mieli do wyboru dwie lalki. Pierwsza Fleur, w prostym wąskim pudełku, nie miała nawet nazwy, była po prostu Fleur. Ubrana była jak na wiejski targ, włącznie z hustką na głowie i ciężkimi buciorami przypominającymi kalosze, w sukienkę o różnych kwiecistych wzorach. Druga lalka była o wiele bardziej imponująca – nazywała się Belle, miała większe pudełko z klapką i swoim własnym portretem. Jej ubranko jest bardzo łatwo rozpoznawalne i łatwe do kupienia dzisiaj w świetnym stanie, pomimo upływu tylu lat – dowód tego, jak bardzo firma Otto Simon dbała o jakość a także ilość produkcji.
Nie minęło wiele czasu kiedy pokazały się następne lalki, w inkarnacjach które od zawsze podobały się dziewczynkom – pielęgniarka (Nurse), wiosna (Spring lub Lente), stewardessa (KLM Stewardess) oraz Disco. Wszystkie te lalki miały trzy kolory włosów do wyboru (platynowy blond, truskawkowy blond i brązowy) i te dziwne oryginalne ciałka.
Na początku lat 80. pozycja Fleur na rynku lalek była już mocno ustanowiona (w jej najlepszych latach sprzedawała się w Holandii lepiej niż Barbie) i firma Otto Simon postanowiła rozszerzyć działalność na inne kraje. Jeszcze przed rozpoczęciem eksportu firma podjęła ryzyko całkowitej zmiany wizerunku Fleur, z nowym moldem twarzy i nowym ciałkiem. Rezultat był olśniewający. To właśnie ta nowa Fleur podbiła serca wszystkich, pozostając w produkcji aż do późnych lat 80. To właśnie ta nowa twarz nadała jej wygląd kuzynki Sindy, a do tego dostała trzy różne ciałka, w tym to znane jako “ciałko baletnicy” ze zginającymi się łokciami i kostkami. Do jej produkcji włożono o wiele więcej staranności, pomysłowości, a także dodano wiele akcesoriów takich jak mebelki, ubranka i biżuterię. Nowe Fleurki były baletnicami, pannami młodymi, amazonkami – wszystkim czym chciały być dziewczynki.
Eksport rozpoczął się mniej więcej w 1983 roku, głównym odbiorcą i największym sukcesem komercyjnym była Dania, następnie Belgia, Anglia i Niemcy. Mniejsze eksporty powędrowały do Norwegii, Szwecji, Austrii, Australii, Grecji i Francji. Fleur dotarła nawet za Żelazną Kurtynę do ówczesnych krajów komunistycznych, takich jak Polska, Rosja, Węgry i Czechosłowakia. Fleur cieszy się pamięcią w tych krajach do dzisiaj, będąc w tamtych komunistycznych czasach uważaną za zabawkę prestiżową i luksusową, niedostępną dla wielu.
Najbardziej popularne lalki z tego okresu to Miss World (sprzedawana wyłącznie w sklepie Speelboom), Florida, Wedding i Travel. Jednym z jej znaków rozpoznawalnych był kolor jej pudełek – Barbie były szokująco różowe, a Fleur ciemnozielone, obsypane kwiatami. W roku 1986 odświeżono jej wizerunek, zmieniając pudełka na jasnozielone z mniejszymi kwiatami, zapewne w celach marketingowych. Interesujące jest to, że kilka z wcześniejszych lalek sprzedawane było po raz wtóry właśnie w tych nowych pudełkach – Jazz Ballet, Brides Happiness i Jogging. Możliwe że były to bestsellery, a każdy wie że dziewczynki uwielbiają baletnice i panny młode.
To co wydarzyło się potem jest zagadką. Może rok lub dwa lata później Fleur zmieniła znowu całkowicie wizerunek, otrzymując nową twarz, włosy, ubranka a nawet mebelki. Z niewiadomych przyczyn Buhrmann Tetterode (właściciel Otto Simon) zdecydował się przenieść swój wydział zabawek do Anglii i nowa Fleur była tego rezultatem. Pracownicy Otto Simon byli tą decyzją bardzo zawiedzeni, ostrzegając szefów przed konsekwencjami. Rezultatem tej zmiany była Fleurka New Look, ubranka Horoscope i Designer, oraz nowe różowe mebelki. Spadek w sprzedaży odnotowano niemal natychmiast.
W tym samym czasie do Fleur dołączył chłopak – Danny, jej pierwszy i jedynych amant, który z punku widzenia marketingowego mógłby być wyprodukowany o wiele wcześniej. Danny cierpiał na ten sam syndrom co chłopak Sindy – Paul, oraz chłopak Tammy – Bud. Jego głowa była nieporównywalnie mniejsza niż głowa Fleur, co powodowało że razem wyglądali wręcz komicznie. Ponieważ Danny ukazał się na rynku tak późno, nie istnieją dla niego żadne fotki promocyjne, nie wiemy więc nawet czy miał różne ubranka i kolory włosów. Wiemy za to, że był to bardzo krótkotrwały związek.
Wiele lalek z tego samego roku pozostaje niezidentyfikowanych. Na przykład, wszystkie Fleurki na fotkach promocyjnych mają blond włosy do ramion – ale istnieją także Fleurki z długimi rudymi włosami lub kucykami, których tożsamość może już zawsze pozostanie niewiadoma.
Możemy tylko zgadywać, że celem zmiany wizerunku było podniesienie popularności Fleur, ale niestety tak się nie stało. W tym samym czasie gdy popularność Fleur spadała, Buhrmann Tetterode zdecydował się skoncentrować na swoim głównym wydziale papierniczym i produkcja Fleur została nagle przerwana. Wygląda na to, że z powodu tej gwałtownej decyzji niektóre lalki z fotek promocyjnych nie zostały w ogóle wyprodukowane, lub wyprodukowane w tak małych ilościach, że znalezienie ich dzisiaj graniczyłoby z cudem. Jest to okres w historii Fleur o którym wiemy najmniej.
Chociaż obecność Fleur na rynku zabawek była tak gwałtownie przerwana, ma to jedną zaletę –zupełnie realne jest posiadanie zamkniętej kolekcji Fleur. Nie byłoby to łatwe, bo w ciągu dziesięciu lat produkcja była prężna, ale jest to możliwe – nie jak, na przykład, u Barbie. Kolekcjonowanie Fleur jest tym ciekawsze, że powstawały różne wariacje ubranek, butów i lalek – na przykład Sekretarka, która sprzedawana była z kopiarką, komputerem, lub maszyną do pisania.
Fleur ma swoje zasłużone miejsce w historii zabawek. Pokazuje się często na eBay a jej popularność wzrosła dzięki stronie www.fleurdolls.com. Na żywo jest jeszcze śliczniejsza niż na zdjęciach i doda czaru każdej kolekcji lalek.
I to jest właśnie tworzenie historii, Aga 🙂 brawo, dzięki Tobie, Fleur ma swoje stałe miejsce w naszej świadomości 🙂
LikeLike
No, staram się jak mogę! 😀 bardzo mi miło, że artykuł Ci się podobał, dziękuję za komentarz.
LikeLike
Bardzo się cieszę, że udało Ci się opublikować tak ciekawy artykuł! Twoja pasja pewnie udzieli się wielu osobom. Gratuluję!
Dziekuję tez za polską wersję językowa artykułu, bo mój angielski, to akurat nie jest zbyt dobry!
LikeLike
Czego się nie robi dla czytelników! 😀 wersja polska jest nieco skrócona, bo oryginalna ma ponad 1800 słów, ale to co najważniejsze jest przetłumaczone. Bardzo dziękuję za kompletment 🙂
LikeLike
Fantastyczny artykuł i zdjęcia! Teraz Fleurki będą przeżywać renesans!
LikeLike
Dzięki Madziu! To byłoby fajnie! 😀
LikeLike
Aga, gratuluję ukazania się artykułu – musisz być z niego bardzo dumna! Żałuję, że w Polsce nie ma takiego magazynu, na pewno bym go prenumerowała. Przeczytałam Twój tekst i cieszę się, że dzięki niemu Fleur ma swoje pięć minut, jest naprawdę ciekawy. Pan Remken zapewnie nieźle się zdziwił 🙂
LikeLike
Ciekawe czy w Polsce taki magazyn byłby sukcesem, bo w USA i w UK to jest upadająca sprawa… było kiedyś kilka takich czasopism, dzisiaj zostały tylko resztki. W czasach internetowych nie wiadomo czy ktokolwiek by taki magazyn kupował. A może zacząć jakąś inicjatywę? 😀 Pan Remken był bardzo zdziwiony i zadowolony! Jest przemiły.
LikeLike
W Polsce pewnie trzeba by dokładać do takiego magazynu! 😀 Co innego ze stroną internetową… Gdyby taką założyć i chętni z blogów co jakiś czas coś na nią pisywali (z resztą wiele wpisów z co ciekawszych blogów by się nadawało na krótkie felietony) to może coś by z tego było…
LikeLike
Aniu, to bardzo ciekawy pomysł, tylko wymagałby jakiegoś konkretnego planu. Co na przykład mogłoby go odróżniać od innych blogów lalkowych, oprócz tego że wpisy byłyby dłuższe? Poza tym dobrze byłoby nie robić tego za darmo – na przykład sprzedawać prenumeraty do edycji ‘wirtualnych’ za tylko kilka złotych na miesiąc, nawet pięć. Być może potrzebna nam jest strona o kolekcjonerach i ich kolekcjach? Wtedy każdy mógłby coś tam napisać oraz podawalibyśmy porady w sprawach kolekcjonowania 🙂 itd.
LikeLike